Porno i Ty

Porno i Ty- czyli wszystko co chciałbyś wiedzieć o pornografii ale boisz się zapytać. Recenzję filmów, zdjęć, komiksów, informacje o aktorkach, najciekawszych stronach, wydarzeniach...

sobota, 29 stycznia 2011

That's the way [aha-aha] I like it!

Trochę zastanawiałem się czy dokonać mentalnego striptizu i wyzuwając się z części mojej prywatności pokazać co w porno lubię. Nie oszukujmy się, każdy (a przynajmniej zdecydowana większość) ogląda i lubi pornusy. Co prawda, niektórzy lubią jak jest po bandzie i ostro przekraczać granice dobrego smaku (dobry smak i porno- niezły żart nie?). Na szczęście w tym przypadku nie jest tak źle- wszyscy żyją, są pełnoletni (ale też nie za bardzo), nic nie szczeka ani kwiczy no i nie ma ekskrementów, a to znaczy, że spokojnie mogę wam o tym opowiedzieć.
Jak powiedziałem, każdy porno lubi i ma tam jakiś swój gust, czasem niezrozumiały dla zdrowych na umyśle. Takoż i ja mam swój ulubiony, niestety bardzo niszowy "dział", ale zanim go zdradzę...

Wszyscy wiemy, mniej więcej, jak kręci się filmy. Jest sobie scenariusz, są aktorzy, jest jakaś sceneria, są kamerzyści, dźwiękowcy... Dokładnie tak samo wygląda to w przypadku kinematografii pornograficznej. Oczywiście można powiedzieć, że film porno kręci się szybciej- w 2 dni, a krótki amatorski w 15 minut co w porównaniu do choćby Władcy Pierścieni jest tempem ekspresowym. Ale najważniejsze założenia są podobne. A przy kręceniu zdarzają się różne wpadki i wypadki- gdy oglądamy komedie to często w trakcie napisów końcowych raczeni jesteśmy mniej lub bardziej śmiesznymi potknięciami, które popsuły sceny, ale ponieważ są zabawne to warto je pokazać widzowi. Otóż w pornusach jest podobnie i nazywa się to różnie, m.in. porn bloopers.


Niezwykle mało jest takich filmików (szczególnie w porównaniu do holistycznie ujętego porno), a bardzo szkoda. Niektóre z nich są zabawniejsze od wszystkich polskich komedii razem wziętych. Niestety popyt kształtuje podaż, co znaczy w tym wypadku, że większość ludzi bardziej zainteresowana jest onanizmem niż humorem. "Chcemy se zwalić, a nie się śmiać!" krzyczą miliony smutnych onanistów. Oczywiście, nie mam nikogo zamiaru oszukiwać- to nie jest Monty Python, a raczej żarty bardzo proste, o ile nie prostackie. Ale to ma być rozrywka, a nie kształtowanie postaw pro-patriotycznych w post-sowieckich społecznościach Kirgistanu.

Kompilacje nieudanych scenek można zobaczyć tutaj.



PS-Nie, ciąży nie zaliczymy do porn bloopers. Chociaż...

piątek, 28 stycznia 2011

Ciekawe czy pierze tak dobrze jak proszek?

Dzisiejszy odcinek poświęcimy w całości jednej z moich ulubionych, o ile nie najulubieńszej aktorce porno. Choć nazwa ta wydaje się być zbyt szumna jak na jeden film z lizaniem wibratora i lekkie sesje z dziewczynami. Panie i panowie, oto Ariel Rebel.


Chyba nie ma ludzi, którzy o niej nie słyszeli względnie nie widzieli jej fotek, są niezwykle popularne w Internecie, żeby nie powiedzieć, że wręcz na (samo)gwałt pożądane. Ariel urodziła się 14 marca 1985 roku w Quebec. Tak więc niestety moi drodzy miłośnicy młodych, a najlepiej nieletnich laseczek- mimo swojego wyglądu jest jak najbardziej pełnoletnia(to raczej powód do radości). Dla swoich rozbieranych sesji porzuciła studia, a studiowała projektowanie ubioru w Montrealu. Szkoda, że w Polsce dziewczyny nie dochodzą do podobnych wniosków co Ariel.
Piwnooka piękność mimo swoich 34A (a może dzięki nim?) podbiła serca i majtki wielu, czego wyrazem są nagrody do jakich była nominowana i jakie otrzymała:
XBIZ Award- nominacja na internetową laseczkę/gwiazdkę roku (2008)
AVN Award- nominacja na internetową gwiazdkę roku (2009)
XBIZ Award- internetowa laseczka/gwiazdka roku, wybór publiczności (2010)
Jak tak o tym pomyślimy, to w sumie nie jest tego aż tak dużo. Choć z drugiej strony jak na dziewczynę bez miski Ź i nie mieszczącej w sobie gaśnicy to nie tak źle. Zła za to jest informacja, że od lat jest zajęta przez Max Rebel, który nie tylko się z nią zabawia, ale też jest jej fotografem. Farciuch pierdolony. Ze zwierząt oprócz faceta ma jeszcze psa. Choć część osób raczej sierściuchy tych rozmiarów nazywa szczurami.

Ale wróćmy do przyjemniejszych tematów, czyli Ariel. Co u niej? Oprócz chęci operacyjnego powiększenia biustu, tworzenia stronek www, montuje też wokół siebie ekipę dziewczyn pomagających jej w pozowaniu. Inicjatywa wydaje się dość ciekawa, choć z pewnością nie nowatorska. I niezbyt duża jak na razie. Grupa dziewczyn tworząca jedną markę, jednej agencji artystycznej to choćby Suicide Girls.

Ariel to jednak nie tylko goła dupa (choć przede wszystkim) i można ją podziwiać także jako modelkę na okładkach magazynów (Lollypops magazine luty 2009, New Look magazine także luty 2009). Pojawiła się również w telewizji (m.in. VanessaTV, Dakodak.tv, Tele-Quebec- wszystko w 2010, oraz pilocie A Sleezy Rock Opera In "D" Minor), oraz radiu (m.in. DailyGrindRadio 2010, Radio-Canada 2009), gazecie (LaPresse 4 kwietnia 2010), a także w dwóch teledyskach (Gabriel Roy & Jay St-Louis Le Dick me Pique oraz David Jalbert Les Fantômes). Jest także fanką mangi i anime co zaowocowało powstaniem komiksu z nią w roli głównej. Jednak jego znalezienie za free w całości i dobrej rozdzielczości jest raczej trudne (tak, ja gdzieś go miałem- jak znajdę może wrzucę;>).

Ariel Rebel można podziwiać oficjalnie w kilku miejscach:
I jeszcze w kilki bardziej niszowych serwisach, które ani nie są jakoś specjalnie na czasie, ani zbyt często aktualizowane. Warto śledzić ją na Twitterze, często a gęsto raczy tam wszystkich chętnych swoimi prywatnymi fotkami, nie tylko nagimi. Niestety na NK nie jest obecna. Facebook tak samo- kilka wyników, żaden oficjalny. Tak więc możemy raczej zapomnieć o dodaniu jej do znajomych i mieć +10 do lansu. Ale zakończmy pozytywnie filmikiem pokazującym jej reakcję na 2girls1cup.

czwartek, 27 stycznia 2011

Bajeczka dla dorosłych? [HHH Triple H- Distance]

Zacznijmy z niezbyt grubej rury, ale za to stosunkowo kontrowersyjnej. Nie, nie dlatego, że poruszymy treści prawnie zakazane, a dlatego że hentai z jednej strony niekoniecznie jest popularne, a z drugiej- niekoniecznie lubiane. Szczególnie w naszym kraju nad Wisłą, gdzie manga ciągle uchodzi za coś dziwnego, śmiesznego, a przede wszystkim dla dzieci. Niewątpliwie stoją za tym poglądem mroczne siły czwartej władzy dokonując w pewnym momencie średnio dobrego wyboru seriali do swojej ramówki. Myślę tu przede wszystkim o serii Dragon Ball (którą nota bene bardzo lubiłem), a dla trochę nowszego pokolenia-Pokémon. Przyczyniły się one do poglądu, że cały (rozległy przecież) nurt mangi i anime jest infantylny, prosty, żeby wręcz nie powiedzieć głupi. A przede wszystkim- dla dzieci.


Kłam temu stwierdzeniu zadaje przedmiot dzisiejszych rozważań, manga zatytułowana "HHH Triple H" autorstwa rysownika (rysowniczki? nie udało mi się znaleźć jednoznacznej odpowiedzi co do płci tegoż osobnika) podpisującego się pseudonimem Distance. Opowiada ona o związku Kitakomatsu (chłopak) z Shigure Takashimą (na szczęście dziewczyna). On jest nowy w szkole, niezbyt popularny, z pewnością niezdarny i raczej cherlawy. Ona z kolei uchodzi za najpiękniejszą dziewczynę w szkole, pewna siebie, wysportowana z bogatymi rodzicami. Nie oszukujmy się- związek, który marzy się większości oglądających pornole. Wszystko zaczyna się niepozornie- on sprząta klasę, ona się w niej masturbuje, ot historia jakich tysiące. Później zaczyna się sprawa trochę komplikować- dochodzą do głosu rzeczy w hentai nie do końca potrzebne, czyli uczucia i problemy emocjonalne.

Ale nie trzeba się obawiać- stosunków w najróżniejszych miejscach i przy każdej okazji nie brakuje. Przyłapałeś mnie na masturbacji? No to ruchajmy się. Dobrze mi poszło w zawodach pływackich? Ruchanie będzie najlepszą formą złożenia gratulacji. Problemy w związku? Pewnie się domyślacie co jest najlepszym rozwiązaniem. Niestety nie tylko odpowiedzi na różne pytania są monotonne, sam seks także jest mało urozmaicony jak na hentai. Zapomnijcie o jakimkolwiek innym stosunku niż waginalny. Pikanterii z pewnością dodają nietypowe lokacje, w których akcja tego dzieła została osadzona (choćby szkolna klasa, lub przebieralnia), brak zabezpieczeń (bardzo nierozsądne! DO NOT TRY THIS AT HOME!), czy przeogromny biust głównej bohaterki. Przy okazji rysunki stoją na bardzo przyzwoitym (żeby nie powiedzieć doskonałym) poziomie i zero cenzury- duży plus.

Manga dostępna jest w języku angielskim, co niewątpliwie ułatwi przyswojenie treści (choć tak szczerze, to czasem wątpię aby ktoś to czytał, a przeprowadzone przeze mnie badania wskazują że mam rację). Ona z kolei jest dość typowa dla mang tego typu, czyli o zdobyciu literackiego nobla autor może zapomnieć. Nie mogło zabraknąć standardowych, tak wulgarnych jak odrealnionych tekstów- "cum inside with a lot of force". Trzeba jednak przyznać, że wśród tego wszystkiego przeplatają się stosunkowo komediowe wątki sprawiające, że czyta się szybko, lekko i przyjemnie.

Za marną podróbę Yody- przepraszam.

Reasumując- komiks oceniłbym na 7,5 w dziesięciostopniowej skali. Mógłby być bardziej ostry, perwersyjny, jednak nadrabia jakością rysunku, objętością i ogólną fajnością. Czy wam przypadnie do gustu? Możecie sprawdzić tutaj- HHH Triple H. Miłego onani... tzn, czytania. Podzielcie się później swoimi wrażeniami;)